Filmy Komentarze. Jednym z głównych bohaterów "Kamieni na Szaniec" jest Zośka - Tadeusz Zawadzki. To młody chłopak o dziewczęcej wręcz urodzie. Miał delikatną cerę i regularne rysy twarzy. Charakteryzowały go jasnoniebieskie oczy i złociste włosy oraz dziewczęcy uśmiech. Poza tym był wysoki, szczupły i wysportowany.
Kamienie na szaniec jest to książka, w której głównym bohaterami są trzej przyjaciele Zośka, Alek i Rudy. Gdy chłopcy są na wakacjach dowiadują się że wybucha II wojna światowa wiec postanawiają wrócić do Warszawy i walczyć przeciwko Niemcom.
Udowodnij, że Kamienie na szaniec to powieść o ludziach którzy umieli pięknie żyć i pięknie umierać 2009-12-05 18:56:54 3 argumenty do rozprawki nt. "Bohaterowie książki A. Kamińskiego potrafili pięknie żyć i pięknie umierać "? 2010-10-10 22:42:50
opowiadanie na temat kamienie na szaniec | opowiadanie na temat kamienie na szaniec | opowiadanie z dialogiem kamienie na szaniec | temat kamienie na szaniec
Zobacz 1 odpowiedź na zadanie: Opowiadanie na temat ''Jak wyglądało życie w okupowanej Waszawie'' ( na podstawie lektury ''Kamienie na szaniec'') Pytania Wszystkie pytania
Tablicę usunął jeden z bohaterów lektury kamienie na szaniec Alek. Dokonał czynu samodzielnie. Zauważając, że nie ma niemieckiego policjanta na warcie postanowił odkręcić śruby i tym samym tablicę. Była wtedy zima i nie było dużego ruchu.
9FhKz. 12 maja, 2022 22:40 Wśród różnych propozycji tematów opowiadań twórczych jest grupa takich, w których bohater jednego z utworów spotyka się z postacią z innego dzieła literackiego. Stwarza to na początku zasadniczą trudność. Niekiedy osoby te w wymyślonych światach egzystowały w innym czasie i w położonych równie daleko od siebie krajach. Jeśli problem pokonania przestrzeni da się łatwo rozwiązać, to jak przemieszczać się w czasie? Myślę, że napisanie opowiadania na takie tematy jest bardzo trudne, ale dobrze byłoby coś uczniom ósmych klas mimo wszystko doradzić. Nie wykluczam też, że ktoś z młodych błyśnie talentem i pewne podpowiedzi, jak uporać się z technicznymi przeszkodami, utorują uczennicy bądź uczniowi drogę do sukcesów, dużych nakładów, wielkich pieniędzy i nagród za literackie osiągnięcia. A zatem propozycja numer 1. Reinkarnacja. Dusza, jaźń, jestestwo, duch wciela się przez kolejne epoki w różne ciała…ale zachowuje swoje osobowościowe cechy. Kiedyś zetknąłem się z takim oto tematem, który pewien polonista zadał uczennicy: Napisz opowiadanie, w którym jeden z bohaterów „Quo vadis” spotkał się z postacią z „Kamieni na szaniec”. Myślę, choć nie jestem pewny, że dobrą ocenę mogłaby dostać nawet wtedy, gdyby po prostu postawiła przed sobą wybrane osoby i zmusiła je do jakiegoś wspólnego działania. Sądzę, że warto jednak zaznajamiać młodzież ze znanymi literackimi konwencjami i chwytami. A zatem: reinkarnacja. Z „Quo vadis” proponuję Petroniusza. To postać niejednoznaczna, ale wyrazista, obdarzona mocnym charakterem i przekonaniami. Wśród rzymskiej elity na pewno wyróżniał się. Nie lubił przemocy, cenił przyjemności. Już te dwa charakterystyczne rysy czynią z niego ciekawy materiał na bohatera opowiadania, którego akcja toczy się w Warszawie w okresie okupacji. Niechże będzie dyplomatą, urzędnikiem. Ci mogą trzymać się z dala od barbarzyństwa. Petroniusz z powieści Sienkiewicza lubił przepych, wygody, służba państwowa była mu nieobca. Wszak zarządzał kiedyś sprawnie Bitynią, jedną z prowincji cesarstwa. Uczeń zachowa zatem pewną spójność swojej postaci z oryginałem i wykaże się znajomością źródła. Niejednoznaczność charakteru i postaw rzymskiego patrycjusza to wielki atut tego bohatera. Chętnie i bezinteresownie ratował życie niewolników, a jednocześnie czuł do tłumu odrazę. Kiedy w opowiadaniu skonfrontujemy go z chłopcami z Szarych Szeregów… nie będzie wiadomo do końca, jak się zachowa. OPOWIADANIE: Petroniusz wierzył w życie. Dlatego wielokrotnie do niego powracał. Jego dusza wcielała się w kolejnych epokach w różne ludzkie istnienia. Raz był zacnym biskupem w średnich wiekach, kiedy indziej kochającym przepych bankierem. U progu XX wieku narodził się w bogatej mieszczańskiej włoskiej rodzinie i po studiach pracował w dyplomacji. W 1939 roku trafił do Polski. Jako Włoch w służbie państwowej nie mógł krytykować otwarcie nazistów, ale zachowania Niemców w Warszawie budziły jego głęboki sprzeciw. Nienawidził przemocy, lubił piękno, miłość, kolekcjonował dzieła sztuki. W Polakach widział zwykłych ludzi, którzy padli ofiarą wielkiej polityki. Gdy przechadzał się po Warszawie, lubił przypatrywać się robotnikom, młodzieży, kobietom. Podobali mu się. Przypominali mu rodaków. Słyszał o brutalnej masowej egzekucji w Wawrze. Kiedy czytał o niej w gazetach, był wstrząśnięty. Na początku 1940, po karnawałowej zabawie u marszałka von… Petroniusz, a raczej nowy nosiciel jego dawnej duszy szedł pewnym krokiem do swojego domu na Żoliborzu. Jego zakazy poruszania się podczas godziny policyjnej nie dotyczyły. Nie skorzystał z auta i kierowcy. Chciał się przejść. Nagle zobaczył chłopców piszących piórem na dużej wysokości znak Polski walczącej. Przez chwilę obie strony, zupełnie zaskoczone spotkaniem zastygły bez ruchu. Dyplomata nie dostrzegł strachu w oczach młodych mężczyzn. Widział w nich spokój i mocne przekonanie o słuszności tego, co robią. – Jestem Włochem – powiedział. – Nie przeszkadzajcie sobie. – Jesteśmy z organizacji “Wawer”. Służymy w polskim harcerstwie. Petroniusz długo później myślał nad tym, co wtedy zrobił. Wyciągnął wizytówkę i wręczył jednemu z nich, mówiąc: “gdybym mógł kiedyś pomóc”. Najpierw jeden, potem drugi chłopak wyciągnęli do niego prawą rękę. – Jestem “Rudy” – powiedział pierwszy. – Jestem “Alek”, nie nosimy wizytówek. Dziękujemy, może się jeszcze spotkamy. KOMENTARZA CIĄG DALSZY: Oczywiście, panowie z polskiego ruchu oporu wizytówek nie noszą. Działają w konspiracji. Przedstawiają się pseudonimami. Włoch w istocie rzeczy mógłby kiedyś udzielić pomocy Polakom, zwłaszcza dyplomata. Włochy były w sojuszu z Niemcami, ale nie znalazły się w stanie wojny z Polską. A oto wymagania pochodzące od samej Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Opowiadanie powinno mieć: funkcjonalną narrację, logiczny układ zdarzeń, urozmaiconą fabułę, co wyraża się w przypadku pracy bardzo dobrej zawartością przynajmniej sześciu z poniższych elementów: opisu, charakterystyki bohatera, czasu akcji, miejsca akcji, zwrotu akcji, puenty, punktu kulminacyjnego, dialogu, monologu, retrospekcji. Na samym dole artykułu znajdziecie powyższe opowiadanie z zaznaczonymi kolorami poszczególnymi elementami. A OTO DRUGA MOŻLIWOŚĆ ODBYWANIA WĘDRÓWEK W CZASIE Wehikuł. Uprawdopodobnimy całą operację, czyniąc bohaterem fizyka, który zdobył już tytuł doktora. To nie jest, co prawda literacka postać, ale świadek wydarzeń. Na miejscu – czyli na Litwie roku 1830 – będzie obserwatorem działania innego gotowego „wehikułu” – spotkania dusz zmarłych z żywymi. Dziady to taki gotowy sposób na rozmowy, konfrontacje, nawet współpracę ludzi pomimo upływu lat, a nawet wbrew temu upływowi. Pan Adam Mickiewicz zostawił ósmoklasistom gotowe narzędzie – noc dziadów. To właśnie też wykorzystałem w opowiadaniu poniżej. Aż prosi się, by w obrzędzie uczestniczyli bohaterowie „Pana Tadeusza”. Przecież to ta sama epoka. “Dziady” II i poemat napisany w Paryżu dzieli kilkanaście lat. Nic nie stało na przeszkodzie, by mieszkańcy Soplicowa wzięli udział w obrzędzie przestawionym przez autora w dramacie. Wehikuł czasu mógłby być wykorzystywany dla potrzeb edukacyjnej turystyki. Wycieczki szkolne zamęczyłyby bohaterów lektur, gdyby, oczywiście, podróże w czasie były możliwe, a postaci nie były fikcyjnymi, tylko historycznymi. Taki żart. OPOWIADANIE: Doktor fizyki Mariusz Buka był już po swoich obowiązkowych zajęciach na Politechnice Warszawskiej. Po ćwiczeniach ze studentami miał laboratorium wyłącznie do swojej dyspozycji. Postanowił znów skorzystać z wehikułu czasu. Robił to wielokrotnie, prowadził badania, ale, nie ukrywajmy, był to jeden z jego przywilejów. Podróżował także dla przyjemności. Zegar pokazał rok 1830. Tym razem doktor Buka wybrał się do Soplicowa na Litwie. Zofia i Tadeusz Soplicowie spojrzeli na pojazd z nieukrywanym niezadowoleniem. Mieli już dość. Od kilku lat przybywały do nich z przyszłości szkolne wycieczki, dziennikarze, pisarze, dokumentaliści. Nie chcieli znów opowiadać o swoim życiu. Dziś celebrowali święto. Dzień był wyjątkowy. Po krótkiej rozmowie zgodzili się jednak, by Buka poszedł z nimi, ściślej mówiąc: za nimi. Doktor fizyki nie przejmował się chłodnym przyjęciem. Czuł, że tego wieczoru będzie uczestniczył w czymś wyjątkowym. Grupki mężczyzn i kobiet szły na cmentarz. Ich sylwetki znikały we wnętrzu kaplicy. Był późny listopadowy wieczór. – Możesz wejść, ale milcz – zezwolił starzec z brodą przy drzwiach. „Dziady” – wyszeptał do siebie Buka. – Ale fart. Tadeusz i Zosia przyzywali imiona rodziców, Jacka i Ewy. Głosy im się łamały. Było to dla nich wielkie przeżycie. Świetliste postaci z zaświatów pojawiły się po głośnych prośbach gromady. Guślarz pozwolił im spełnić życzenia. Padli sobie w ramiona, choć po dłuższej chwili musieli odejść każde w swoją stronę. Po kilku godzinach Buka sporządzał sprawozdanie z eksperymentu. Sceny rozstania zakochanych, Horeszkówny i Soplicy opisywać nie chciał. Zamknął oczy i zamyślił się… Przypomniał sobie ze szkoły: dobrze widzi się tylko sercem. OPOWIADANIE TWÓRCZE NA MOTYWACH “PANA TADEUSZA” I “DZIADÓW” CZ. II Wersja bez udziału osoby ze współczesności. Tadeusz i Zosia żyli szczęśliwie, choć gospodarowali na ziemi ze zmiennym szczęściem. Po powrocie Soplicy z wyprawy na Moskwę młodzi przez pewien czas byli nękani przez władze rosyjskie, ale i to się skończyło. Ich dzieci rosły zdrowe. Czegóż mogli jeszcze potrzebować? Synek i córeczka coraz dalej zapuszczali się podczas zabaw od domu. Maciej i Kasia słyszeli stąd i zowąd o burzliwych losach ich dziadków. Zaczęli zadawać rodzicom kłopotliwe pytanie. W końcu nie było wyjścia. Tadeusz i Zosia musieli im opowiedzieć całe dzieje budzącego grozę sporu, tragicznej miłości, a nawet morderstwa. Wzburzyło to umysły dzieci. Źle spały, a dziewczynka nawet popłakiwała. W końcu stroskani rodzice wpadli na pewien pomysł. – Nazywają was guślarzem – rzekł Tadeusz do starca z siwą brodą o trudnym do określenia wieku. – Potrzebuję waszej pomocy. – Ludzie gadają różnie, czasem wielkie głupstwa – zagadkowo odparł ubogo ubrany mężczyzna, patrzący jednak w oczy rozmówcy niezwykle uważnie. – Nie udawajcie, wiem dobrze. Odprawiacie dziady. Soplica przedstawił sprawę. Wyjaśnił, że chce pojednania między zmarłymi i tego, by mogły być świadkami zawarcia zgody i przebaczenia jego dzieci. Mężczyzna nazywany Guślarzem wyraził zgodę. Do ceremonii pozostało jeszcze trzydzieści dni. Był początek października. Kiedy Tadeusz, Zosia, Kasia i Maciej weszli do kaplicy, gromada mieszkańców wsi już była zanurzona w modlitwie. Guślarz wezwał najpierw ducha Horeszki, a potem księdza Robaka. Zjawy mężczyzn zbliżyły się do siebie i uklękły. Głośno poprosiły o wybaczenie, a potem wstały i padły sobie w ramiona. Krótko po odesłaniu ich w zaświaty Guślarz zaprosił Jacka jeszcze raz i Ewę Horeszkównę. Zjawy długo patrzyły na siebie z nieukrywaną miłością i smutkiem, a potem, trzymając się za ręce, odeszły w pokoju. Mistrz ceremonii zaprosił jeszcze tragicznie zmarłą matkę Tadeusza, a ona jako jedyna dostała prawo przytulenia swoich wnucząt. Każde z nich dostało od babci gałązkę rozmarynu i bukiecik niezapominajek. Tadeusz i Zosia byli przekonani, że roślinki po obrzędzie i wyjściu z kaplicy znikną. Dzieci doniosły je do domu, wsadziły do ziemi i odtąd każdej wiosny kwitły, rozrastały się, cieszyły oczy. Przypominały także o najbardziej chyba pozostawionej samej sobie, osamotnionej i skrzywdzonej postaci „Pana Tadeusza”. KOMENTARZ: Zobaczcie, proszę, ile tu znakomitej literackiej zabawy. Światy „Pana Tadeusza” i „Dziadów” znakomicie się do tego nadają. Przystają do siebie. Akcja obu dzieł toczyła się w tym samym regionie i powstały w epoce uczuć, wiary w tajemne siły, pozamaterialne światy. POWYŻSZE OPOWIADANIE TAKŻE ZNAJDZIECIE NA DOLE ARTYKUŁU Z ZAZNACZONĄ KOLORAMI ZAWARTOŚCIĄ, NA KTÓRĄ SZANOWNA KOMISJA BARDZO LICZY 🙂 DLA CIERPLIWYCH SUPLEMENT, CZYLI BOHATEROWIE LEKTUR W ŚWIECIE WSPÓŁCZESNYM: Przeczytajcie proszę propozycję opowiadania, którego akcja rozegra się nad jeziorem Gopło, a będzie w jakimś sensie kontynuacją wydarzeń przedstawionych w dramacie Słowackiego. Jak to się dziś mawia – bohaterowie, ściślej rzecz ujmując: bohaterka uniwersum Słowackiego. Najpierw wersja dłuższa, potem krótsza… ale może lepiej wypełniająca wymagania egzaminacyjne: Mieszkańcy wiosek położonych nad Gopłem w większości z zadowoleniem przyjęli rozpoczęcie budowy wielkiego hotelu. Co prawda mówiono, że konserwator przyrody przymknął oko na naruszenie prawa o ochronie krajobrazu, złośliwi podejrzewali, że został skorumpowany, ale młodzież cieszyła się, że coś się dzieje w ich okolicy, starsi liczyli na wzrost dochodów i miejsca pracy. Miesiąc po wycięciu lasu pojawił się duży dźwig. Jego długie ramię wybiegało daleko nad taflę wody, prace przebiegały sprawnie, ale nieoczekiwanie w pewnym momencie zostały przerwane. Miejscową ludność poruszyły pogłoski, że doszło do zuchwałej kradzieży. Żuraw zniknął, a ludzi z sąsiedztwa zaczęła przepytywać policja. – Panie kolego – do wysokiego trzydziestolatka w kasku budowlańca zwrócił się starszy mężczyzna w drogim garniturze – widzi pan, sytuacja jest naprawdę trudna. Zapłacimy kary za opóźnienie. Firma ubezpieczeniowa nie chce zapłacić odszkodowania, ponieważ brak dowodów na przeprowadzenie kradzieży. Inwestor chce się wycofać i nas obciążyć z tytułu poniesionych strat. – Nic nie poradzę – odrzekł mężczyzna, najwidoczniej kierownik budowy. – Dźwig zniknął. Nurkowie w wodzie niczego nie znaleźli, nawet jednej śruby. Kamery z monitoringu badali specjaliści. Nie było zakłóceń w pracy serwera, nie było przerwy w nagraniach ani śladu manipulacji w materiale. Żadnych śladów na drodze, żadnych świadków. Przecież to potężna konstrukcja, nie mogła wyparować. Nie rozbiera się jej w kilka minut. Nic nie rozumiem, policja też chce zamknąć śledztwo. – Nie wiem, czy pan osobiście nie będzie odpowiadał. To pana działka, odpowiedzialność za plac budowy. Wolałbym tego uniknąć, ale moi szefowie nie odpuszczą. Może to panu poważnie zaszkodzić. Młody człowiek po rozmowie z dyrektorem przedsiębiorstwa zamyślił się i przygnębiony wyszedł na dłuższy spacer. Nieoczekiwanie zachwycił go nagle widok jeziora. Wcześniej jakoś nie zwrócił uwagi na piękno okolicy. Usiadł i obserwował spektakl, jaki właśnie się zaczął. Krwawe słońce kryło się za horyzontem. Światło odbijało się w wodzie. – A „Balladynę”, młody człowieku, to w szkole czytałeś? – starszy mężczyzna przerwał samotność kierownika budowy. – A tak, jak wszyscy. Kiedyś. – Goplanę wkurzyliście. Nie spodobało jej się niszczenie jej królestwa. – Dobre brednie. I co? Może ona gwizdnęła trzydzieści ton żelastwa i betonu? – Mów, co chcesz, młody człowieku, ale śladu po tym waszym urządzeniu nie ma i nikt nie umie wyjaśnić, jak doszło do rzekomej kradzieży. – Jeśli ma pan pomysł, jak ten dźwig odebrać od jaśnie wielmożnej Goplany, to pan mów, ale jeśli nie, to daj, staruszku, spokój. Tajemniczy wieśniak zniknął. Zamiast niego pojawiła się obok kierownika budowy piękna kobieta. – Mogę cofnąć czas, mogę wymazać z ludzkiej pamięci wszystko, co tu się działo. Nie wiedziałam, że sprowadzę na głowę jakiegoś człowieka takie kłopoty. Mężczyzna chciał powiedzieć mniej więcej coś takiego: – Co to jest? Zlot wariatów? Druidzi, magowie, elfy, a ten stary to może Gandalf? Słowa jednak nie popłynęły. Czuł dziwny spokój. W umyśle pobrzmiewało mu zdanie: „Już nigdy nie wezmę udziału w niszczeniu natury.” Zrobiło się ciemno. Na głowie nie miał kasku. Tam, gdzie prowadził budowę, rósł las. Smartfon pokazywał ten sam dzień i miesiąc, ale rok wcześniej. Szedł do najbliższej drogi i wiedział, że nigdy nikomu nie będzie mógł o tym wszystkim opowiedzieć. KOMENTARZ Goplana – jak w utworze Słowackiego ingeruje w świat ludzi i żałuje, że sprawiła komuś kłopot. Na szczęście nie zakochała się znowu niefortunnie w jakimś gamoniu. Jest magia i nadprzyrodzone możliwości Goplany. Przyroda to królestwo nimfy, ma prawo zapobiec jego zniszczeniu. WERSJA KRÓTSZA: Kierownik budowy nowoczesnego hotelu nad Gopłem przygnębiony wyszedł na spacer. Groziła mu utrata pracy, a może nawet proces. Wielki dźwig w nieustalony dotąd sposób zniknął z placu. Nie było śladów wywiezienia, kamery niczego nie zarejestrowały, nurkowie w wodzie nie znaleźli nawet śrubki. Jakby wyparował. Podejrzewano ekologów, którzy protestowali przeciwko szpeceniu krajobrazu, ale były to raczej niegroźne dzieciaki. Inżynierowi Jackowi B. nie było wesoło, zwłaszcza po rozmowie z szefem. Nieoczekiwanie zachwycił go nagle widok jeziora. Wcześniej jakoś nie zwrócił uwagi na piękno okolicy. Usiadł i obserwował spektakl, jaki właśnie się zaczął. Krwawe słońce kryło się za horyzontem. Światło odbijało się w wodzie. – A „Balladynę”, młody człowieku, to w szkole czytałeś? – starszy mężczyzna przerwał samotność kierownika budowy. – A tak, jak wszyscy. Kiedyś. – Goplanę wkurzyliście. Nie spodobało jej się niszczenie jej królestwa. – Dobre brednie. I co? Może ona gwizdnęła trzydzieści ton żelastwa i betonu? – Mów, co chcesz, młody człowieku, ale śladu po tym waszym urządzeniu nie ma i nikt nie umie wyjaśnić, jak doszło do rzekomej kradzieży. – Jeśli ma pan pomysł, jak ten dźwig odebrać od jaśnie wielmożnej Goplany, to pan mów, ale jeśli nie, to daj, staruszku, spokój. Tajemniczy wieśniak zniknął. Zamiast niego pojawiła się obok kierownika budowy piękna kobieta. – Mogę cofnąć czas, mogę wymazać z ludzkiej pamięci wszystko, co tu się działo. Nie wiedziałam, że sprowadzę na głowę jakiegoś człowieka takie kłopoty. Mężczyzna chciał powiedzieć mniej więcej coś takiego: – Co to jest? Zlot wariatów? Druidzi, magowie, elfy, a ten stary to może Gandalf? Słowa jednak nie popłynęły. Czuł dziwny spokój. W umyśle pobrzmiewało mu zdanie: „Już nigdy nie wezmę udziału w niszczeniu natury.” Zrobiło się ciemno. Na głowie nie miał kasku. Tam, gdzie prowadził budowę, rósł las. Smartfon pokazywał ten sam dzień i miesiąc, ale rok wcześniej. Szedł do najbliższej drogi i wiedział, że nigdy nikomu nie będzie mógł o tym wszystkim opowiedzieć. OPOWIADANIE TWÓRCZE NA MOTYWACH “OPOWIEŚCI WIGILIJNEJ” Opowiadanie dalekie od oryginału, ale zbudowane na motywach „Opowieści wigilijnej” . Pozostawiamy następujące opozycje postaw: chciwość – życzliwość wyzysk pracownika – ludzkie traktowanie podwładnego celebrowanie Świąt Bożego Narodzenia – praca w Święta Bożego Narodzenia. Co jest innego? Brak nadprzyrodzonego czynnika. Zastąpiony został działaniem kobiecego ciepła i uroku, a także empatią dawnej pracowniczki. Postać stojąca na pozycji Scrooge’a jest typem tyrana, ale sam korzysta z uroków życia. Zapraszamy: Był ciemny, ponury i chłodny grudniowy wieczór. Młoda pracowniczka kancelarii prawnej, Emilia Nowak wracała do swego małego mieszkanka na obrzeżach Warszawy. Jej lokum miało tylko dwie zalety. Było i nie musiała za nie dużo płacić. Wigilia była nazajutrz. Długo czekała na kilka dni wolnego. Cieszyła się na wyjazd do domu, rodziców, przyjaciół. Niestety, perspektywa miłych spotkań i radosnej Wigilii dziś właśnie nieoczekiwanie ulotniła się wraz z rozporządzeniem prezesa firmy. Zarządził dyżury i pracę w okresie Świąt. Do domu musiałaby jechać pół dnia, może dłużej, a powrót trwałby tyle samo. Dwudziestego czwartego grudnia w biurze musiałaby siedzieć do a dwudziestego szóstego rano już stawić się znowu do pracy. Podróż w dalekie rodzinne strony straciła sens. Emilia była załamana. Ernest Górski, mecenas Ernest Górski, prezes zarządu wielkiej warszawskiej kancelarii szykował się do wyjścia na opłatek prawników. – Cześć! – powiedziała, wchodząc do pokoju piękna wysoka blondynka. – Gotowy? – Już prawie – uśmiechnął się i czule objął kobietę. – Mam nadzieję, że przynajmniej tym razem pozawieszałeś wszystkie sprawy na czas świąt. – Ja tak, ale pracownicy będą na zmianę dyżurowali bez przerwy nawet w Wigilię i Sylwestra. – Czy dobrze zrozumiałam? Każesz im przyjść nawet 25-ego i 26-ego? – No cóż, żeby zrobić aplikację u Ernesta Górskiego i Wspólników, trzeba na to zapracować. – Nie podoba mi się to – surowo spojrzała kobieta. – Wiesz, że sama przez wiele lat pracowałam w kancelariach i nigdzie szefostwo nie przeciążało tak pracowników. To bardzo nieładnie. Mężczyzna zamyślił się i doszedł do wniosku, że nie chce psuć sobie wieczoru. Wykonał jeden telefon. Chwilę potem Emilia otrzymała sms, podobnie jak wielu innych pracowników kancelarii. „Wesołych Świąt, wszyscy macie wolne do drugiego stycznia, Ernest Górski”. Emilia popatrzyła w niebo. Właśnie rozbłysła pierwsza gwiazdka. OBIECANE POWYŻEJ WERSJE OPOWIADAŃ Z ZAZNACZONYMI KOLORAMI I KURSYWĄ ELEMENTAMI UWZGLĘDNIANYMI W OCENIANIU. A oto wymagania pochodzące od samej Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Opowiadanie powinno mieć: funkcjonalną narrację, logiczny układ zdarzeń, urozmaiconą fabułę, co wyraża się w przypadku pracy bardzo dobrej zawartością przynajmniej sześciu z poniższych elementów: opisu, charakterystyki bohatera, czasu akcji, miejsca akcji, zwrotu akcji, puenty, punktu kulminacyjnego, dialogu, monologu, retrospekcji. PRZECZYTAJCIE JESZCZE RAZ: Petroniusz wierzył w życie. Dlatego wielokrotnie do niego powracał. Jego dusza wcielała się w kolejnych epokach w różne ludzkie istnienia. Raz był zacnym biskupem w średnich wiekach, kiedy indziej kochającym przepych bankierem. U progu XX wieku narodził się w bogatej mieszczańskiej włoskiej rodzinie i po studiach pracował w dyplomacji. W 1939 roku trafił do Polski. Jako Włoch w służbie państwowej nie mógł krytykować otwarcie nazistów, ale zachowania Niemców w Warszawie budziły jego głęboki sprzeciw. Nienawidził przemocy, lubił piękno, miłość, kolekcjonował dzieła sztuki. W Polakach widział zwykłych ludzi, którzy padli ofiarą wielkiej polityki. Gdy przechadzał się po Warszawie, lubił przypatrywać się robotnikom, młodzieży, kobietom. Podobali mu się. Przypominali mu rodaków. Słyszał o brutalnej masowej egzekucji w Wawrze. Kiedy czytał o niej w gazetach, był wstrząśnięty. Na początku 1940, po karnawałowej zabawie u marszałka von… Petroniusz, a raczej nowy nosiciel jego dawnej duszy szedł pewnym krokiem do swojego domu na Żoliborzu. Jego zakazy poruszania się podczas godziny policyjnej nie dotyczyły. Nie skorzystał z auta i kierowcy. Chciał się przejść. Nagle zobaczył chłopców piszących piórem na dużej wysokości znak Polski walczącej. Przez chwilę obie strony, zupełnie zaskoczone spotkaniem zastygły bez ruchu. Dyplomata nie dostrzegł strachu w oczach młodych mężczyzn. Widział w nich spokój i mocne przekonanie o słuszności tego, co robią. – Jestem Włochem – powiedział. – Nie przeszkadzajcie sobie. – Jesteśmy z organizacji “Wawer”. Służymy w polskim harcerstwie. Petroniusz długo później myślał nad tym, co wtedy zrobił. Wyciągnął wizytówkę i wręczył jednemu z nich, mówiąc: “gdybym mógł kiedyś pomóc”. Najpierw jeden, potem drugi chłopak wyciągnęli do niego prawą rękę. – Jestem “Rudy” – powiedział pierwszy. – Jestem “Alek”, nie nosimy wizytówek. Dziękujemy, może się jeszcze spotkamy. xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx A oto wymagania pochodzące od samej Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Opowiadanie powinno mieć: funkcjonalną narrację, logiczny układ zdarzeń, urozmaiconą fabułę, co wyraża się w przypadku pracy bardzo dobrej zawartością przynajmniej sześciu z poniższych elementów: opisu, charakterystyki bohatera, czasu akcji, miejsca akcji, zwrotu akcji, puenty, punktu kulminacyjnego, dialogu, monologu, retrospekcji. Tadeusz i Zosia żyli szczęśliwie, choć gospodarowali na ziemi ze zmiennym szczęściem. Po powrocie Soplicy z wyprawy na Moskwę młodzi przez pewien czas byli nękani przez władze rosyjskie, ale i to się skończyło. Ich dzieci rosły zdrowe. Czegóż mogli jeszcze potrzebować? Synek i córeczka coraz dalej zapuszczali się podczas zabaw od domu. Maciej i Kasia słyszeli stąd i zowąd o burzliwych losach ich dziadków. Zaczęli zadawać rodzicom kłopotliwe pytanie. W końcu nie było wyjścia. Tadeusz i Zosia musieli im opowiedzieć całe dzieje budzącego grozę sporu, tragicznej miłości, a nawet morderstwa. Wzburzyło to umysły dzieci. Źle spały, a dziewczynka nawet popłakiwała. W końcu stroskani rodzice wpadli na pewien pomysł. – Nazywają was guślarzem – rzekł Tadeusz do starca z siwą brodą o trudnym do określenia wieku. – Potrzebuję waszej pomocy. – Ludzie gadają różnie, czasem wielkie głupstwa – zagadkowo odparł ubogo ubrany mężczyzna, patrzący jednak w oczy rozmówcy niezwykle uważnie. – Nie udawajcie, wiem dobrze. Odprawiacie dziady. Soplica przedstawił sprawę. Wyjaśnił, że chce pojednania między zmarłymi i tego, by mogły być świadkami zawarcia zgody i przebaczenia jego dzieci. Mężczyzna nazywany Guślarzem wyraził zgodę. Do ceremonii pozostało jeszcze trzydzieści dni. Był początek października. Kiedy Tadeusz, Zosia, Kasia i Maciej weszli do kaplicy, gromada mieszkańców wsi już była zanurzona w modlitwie. Guślarz wezwał najpierw ducha Horeszki, a potem księdza Robaka. Zjawy mężczyzn zbliżyły się do siebie i uklękły. Głośno poprosiły o wybaczenie, a potem wstały i padły sobie w ramiona. Krótko po odesłaniu ich w zaświaty Guślarz zaprosił Jacka jeszcze raz i Ewę Horeszkównę. Zjawy długo patrzyły na siebie z nieukrywaną miłością i smutkiem, a potem, trzymając się za ręce, odeszły w pokoju. Mistrz ceremonii zaprosił jeszcze tragicznie zmarłą matkę Tadeusza, a ona jako jedyna dostała prawo przytulenia swoich wnucząt. Każde z nich dostało od babci gałązkę rozmarynu i bukiecik niezapominajek. Tadeusz i Zosia byli przekonani, że roślinki po obrzędzie i wyjściu z kaplicy znikną. Dzieci doniosły je do domu, wsadziły do ziemi i odtąd każdej wiosny kwitły, rozrastały się, cieszyły oczy. Przypominały także o najbardziej chyba pozostawionej samej sobie, osamotnionej i skrzywdzonej postaci „Pana Tadeusza”. DZIĘKUJĘ ZA CIERPLIWOŚĆ. ZAJRZYJCIE KONIECZNIE DO DZIAŁU “JAK PISAĆ”, BY KORZYSTAĆ Z PORADNIKÓW-SAMOUCZKÓW SKIEROWANYCH DO MATURZYSTÓW I UCZNIÓW KLAS ÓSMYCH ZWŁASZCZA, A TAKŻE ICH NAUCZYCIELI I RODZICÓW. Oto linki do omówień niektórych lektur na tej stronie: “Kamienie na szaniec” “Pan Tadeusz” “Opowieść wigilijna” “Balladyna” “Mały Książę” Młodszym Uczniom i Rodzicom polecę także dwa filmy bliskie w jakiś sposób konwencji kina familijnego; Omówienia znajdziecie na blogu: “Dzieci niebios” “Hugo i jego wynalazek” Drodzy Czytelnicy, jeśli chcecie podziękować autorowi za jego pracę, to macie kilka możliwości do wyboru: odwiedzajcie stronę, wracajcie tu jak najczęściej zainteresujcie znajomych ofertą Sztuki Słowa – polećcie mnie jako polonistę przygotowującego solidnie do matury z języka polskiego na poziomie podstawowym, rozszerzonym, do matury międzynarodowej, do egzaminu ósmoklasisty polubcie na Facebooku fanpejdż strony: Klasyka Literatury i Filmu wpłaćcie symboliczną kwotę na konto firmowe z adnotacją w tytule: SERWIS EDUKACYJNY Właściciel: Sztuka Słowa PL, Tomasz Filipowicz Nr konta: 15 2490 0005 0000 4500 8617 6460 Tytułem: SERWIS EDUKACYJNY Wyświetlenia: 3 896 Kategoria: Jak pisać
napisz Opowiadanie o życiu bohaterów przed akcją pod arsenałem kamienie na szaniec Pewnej marcowej nocy gestapo aresztowało Heńka. W jego notatkach znaleziono adres Rudego, który był jego przyjacielem. W nocy, 23 marca, Rudy zostaje aresztowany i przewieziony na Pawiak. Po przeszukaniu mieszkania i wstępnych przesłuchaniach Niemcy nabrali przeświadczenia o jego działalności antyniemieckiej. Parogodzinne tortury doprowadziły do utraty przytomności, jednak chłopak do niczego się nie przyznaje. Przewieziono go na Szucha, a wkrótce wydano rozkaz- „ bić aż do śmierci!”. Koledzy postanawiają odbić swego przyjaciela z rąk Niemców. Kiedy i jak Rudy będzie przewożony dowiaduje się Wesoły, który jako dostawca cukierków i czekoladek, przekazuje każdą, nawet najdrobniejszą informację, podsłuchaną na Szucha. Pierwsza zaplanowana akcja nie dochodzi do skutku, co wywołuje uczucie bezsilności i żalu. Po dwóch niespokojnych dniach nadchodzi wiadomość o kolejnej możliwości przeprowadzenia akcji. Odbicia dokonuje oddział Zośki, dowódcą jest komendant chorągwi Szarych Szeregów- Orsza. Łącznik na końcu ulicy, wyznaczony do sygnalizowania o zbliżającej się karetce policyjnej daje oczekiwany znak. Na motocyklu z przyczepką przejeżdża patrol niemieckiej żandarmerii. Na ulicy wokół widać wielu niemieckich żołnierzy. Wreszcie na zakręcie ukazuje się sylwetka niemieckiego samochodu więziennego. W pewnej chwili z bramy wychodzi niemiecki policjant. Gdy widzi w ręku jednego z młodych ludzi pistolet, próbuje strzelać. Zostaje trafiony przez Zośkę i martwy pada na jezdnię. Więźniarka próbuje zmienić kurs. Młodzi ludzie obrzucają ją butelkami z benzyną. Gestapowcy, którzy wyskoczyli z płonącego auta zaczynają nerwowo strzelać; odpowiadają im polskie strzały. Dzieje się to wszystko pod Arsenałem. Spoza filaru wybiega Zośka i pędzi wprost na ukrytego gestapowca. Za nim wybiegają inni. Niemiec zrywa się i chowa za samochód, gdzie dosięga go kula jednego z nadbiegających chłopców. Wszyscy dobiegają do więźniarki Alek otwiera tylne drzwi. Zostaje uwolnionych dwudziestu pięciu więźniów, a wśród nich skatowany Rudy. Po zakończeniu akcji oddział dzieli się na kilka grup. Każda biegnie w inną stronę. Przed Arsenałem zapada cisza. W powietrzu unosi się zapach prochu, do pala się więźniarka, na jezdni leżą trupy gestapowców, gdzieś dalej trup ofiary SS. Akcja pod Arsenałem była jednym z najsławniejszych wyczynów Polski Podziemnej. Na skutek ran odniesionych w akcji 30 III 1943 r zmarł Alek. Tego samego dnia, na skutek ran zadanych przez gestapo w czasie przesłuchań, zmarł Rudy. Rozpoczęcie akcji wygląda nastepująco: każdy z uczestników, czyli Zoska, Alek ,odzziały Polskich Sił Zbrojnych z granatmi ipistoletami oraz butelkami zajmują godzina Dowódca warszawskiej chorągwi Szarych Szeregów- Orsza daje znakdo rozpoczecia akcji. Chłopcy w napięciu oczekują na więźniarkę. Na twarzach maluje sie niepokój, a zarazem szczęście i nadzieje, że uwolnią Rudego. Z uwagą wpatrują sie w skrzyżowanie ulicy bielańskieji Długiej,mając nadzieje , ze wszystko pójdzie zgodnie z oto niespodziewanie pojawia sie granatowy policjant, który widzi pistolet u jednego z chłopaców. Zoska ostrzega policjanta, aby odszedł, ten jednak wyciąga rewolwer i podnosigo w kierunku zośki. Chłopak widząć to, naciska na spust, jednakże polcjant się broni i pada na widać zbliżającą sie karetkę wieźienna, która niespodziewanie skręca w Długą, zamiast w nie czekają, aż samochódzniknie im z oczu. Szybko i zwinnie wyskakują na drogę i rzucają butelkami z benzyną na maskę więźniarki. Z płonącej szoferki wyskakują dwaj gestapowcy oraz oficer SS, który celuje pistoletem w Alka, ten jednak zdąża sie obronić i strzela w SS-mana, który pada zaczynają strzelac gdzie popadnie. Zaczyna sie strzelanina między Polakami, a Niemcami, Po pewnym czasie na ulicy leżą ciała trzech są pewni siebie, a akcja jest dobrze rozegrana,wiec mają nadzieje, ze wszystko dobrze sie skonczy. Jednak na przeszkodzie stoi ukryty za autem Niemiec, który gwałtownie wyskakuje i strzela w filary Arsenału, za którym ukrywają sie chłopcy. Pierwszy przełamuję opór Zośka, wybiegając zza murów w stronę Niemca, tuż za nim biegną pozostali. Podczas tego działania, hitlerowiec zostaje postrzelony przez jednego z nich, Chłopcy dobiegają do więźniarki, kiedy otwierają drzwi szoferki , wylatuje mnóstwo osób, dokładnie 25 więźniów. Wzrokiem szukają Rudego,który leży w tyle szoferki, obolały i skatowany. Chłopcy łapią go, i wyciągają. Bardzo cieszą sie,że akcja sie udała. Myśle że pomogłam
„Posłuchajcie opowiadania o Alku, Rudym i Zośce…” Skąd zaczerpnięto cytat będacy tematem lekcji? Wyjaśnij tytuł powieści. podaj autora i tytuł wiersza, do którego ten tytuł nawiązuje, ktory bohater i w którym momecie odwołuje się do tego utworu? dlaczego Zośce zależało, żeby powieść o nich nosiła tytuł zaczerpnięty z wiersza Juliusza Słowackiego? Na podstawie wstępu przedstaw genezę, czyli okoliczności i przyczyny powstania „Kamieni na szaniec”. Podaj przynajmniej sześć argumentów uzasadniających zaliczenie „Kamieni na szaniec” do literatury faktu. Pierwsze wydanie powieści ukazało się już w lipcu 1943 roku. Znajdź w niej przykłady relacji „na gorąco”, silnie zabarwionej emocjonalnie i przytocz przynajmniej dwa cytaty. Zadanie domowe: opracuj notkę biograficzną autora „Kamieni na szaniec”. Rekonstrukcja świata przedstawionego w lekturze 1. Większość wydarzeń w „Kamieniach na szaniec” dzieje się w Warszawie. Podaj najważniejsze z nich (5). A może uda Ci się ustalić nazwy ulic, przy których się rozegrały? 2. Gdzie w okolicach Warszawy miały miejsce akcje dywersyjne? 3. Wymień głównych bohaterów „Kamieni na szaniec”, postacie drugoplanowe i epizodyczne. „Kamienie na szaniec” Aleksandra Kamińskiego jako „opowieść o wspaniałych ideałach braterstwa i służby, o ludziach, którzy potrafią pięknie umierać i pięknie żyć”. 1. Jak brzmiały prawdziwe imiona i nazwiska: Alka, Zośki i Rudego? 2. „Oczywiście szkoła, dom, środowisko koleżeńskie ogromnie ułatwiły dobry start życiowy tym chłopcom” – pisał Aleksander Kamiński o swoich bohaterach. W jaki sposób Alek, Zośka i Rudy nabywali tam życiowych doświadczeń? Ustal to na podstawie rozdziału I „Słoneczne dni”. 3. Na podstawie rozdziału I powieści ustal, jakie były plany życiowe trójki bohaterów, które przekreśliła wojna. 4. Jakie wartości, Twoim zdaniem, były dla chłopców, bohaterów „Kamieni na szaniec”, najważniejsze? Uzasadnij, odwołując się do konkretnych sytuacji. 5. Napisz charakterystykę jednego bohatera „Kamieni na szaniec”: Alka, Zośki lub Rudego. Pomogą Ci w tym treści zawarte w rozdziale pt. „Słoneczne dni” oraz w „Uwagach” autora po ostatnim rozdziale. 6. Czy można powiedzieć o śmierci, że jest piękna? Jak rozumiesz tę metaforę? Odwołaj się do treści lektury. Napisz rozprawkę, odwołując się do lektury, literatury, filmu, historii. Wojenna rzeczywistość w okupowanej Warszawie ukazana w powieści Aleksandra Kamińskiego „Kamienie na szaniec” Na podstawie „Słownika języka polskiego” wyjaśnij znaczenie terminu „represja”. Zastosuj w zdaniach związki frazeologiczne: ostre, surowe represje; paść ofiarą represji; podlegać represjom; stosować represje wobec kogoś. Jakie rodzaje represji wobec warszawiaków zostały ukazane w „Kamieniach na szaniec”? Uzupełnij schemat: Rodzaj represji Kogo dotknęły? Miejsce zastosowania represji Akcje propagandowe Kina, ulice Warszawy Alkowi i Rudemu udało się z niej uciec; ludność Warszawy Areszt w alei Szucha, więzienie na Pawiaku Palmiry, Wawer Rewizje i aresztowania 4. Wyjaśnij pojęcie „sabotaż”, sięgnij do „Słownika języka polskiego” lub „Słownika wyrazów obcych”. 5. „Jednym z zadań Małego Sabotażu było oddziaływanie na własne społeczeństwo, przyprowadzanie do porządku kanalii, uczenie ludzi o małym wyrobieniu obywatelskim rozumu, upowszechnianie haseł walki cywilnej. (…) Chodziło o to, by Niemiec widział i czuł, że pobity kraj nie został pokonany, że go jako okupanta nienawidzi.” Praca chłopców w Małym Sabotażu polegała na oddziaływaniu na własne społeczeństwo i na Niemców. Omów te działania, opisując, na czym polegały, co miały na celu i kto w nich przodował. Podaj przynajmniej siedem rożnych przykładów. Zadanie dla chętnych: kartka z pamiętnika mieszkańca okupowanej Warszawy Jak pożegnać przyjaciela? „Rudy i Alek umarli tego samego dnia. (…) Ale śmierć każdego z nich odczuto inaczej. Śmierć Alka była śmiercią w ich rozumieniu normalną. Normalnym losem żołnierskim. (… )Jest wojna – trudno. My strzelamy – i do nas strzelają. (…) Ale śmierć Rudego? Włosy się jeżą na głowie tych, co widzieli jego zmaltretowane ciało i słyszeli koszmarną opowieść. Tego zapomnieć się nie da. Tego wybaczyć nie można.” Aleksander Kamiński nie opisuje pogrzebu tych chłopców. Nie wiemy, jak wyglądało ostatnie pożegnanie. Wyobraź sobie, że Zośka pozostawił po sobie tekst przemówienia wygłoszonego na pogrzebie przyjaciela – Janka Bytnara i dołączył go do swego pamiętnika. Ty miałeś/aś szczęście i wszedłeś/weszłaś w jego posiadanie. Przytocz tekst przemówienia Tadeusza Zawadzkiego, w którym żegna się ze swym przyjacielem – Rudym. Pomóż sobie planem przemówienia: apostrofa, czyli zwrot do adresata – słuchaczy; powitanie; wstęp i temat mowy; nawiązanie do czasu i miejsca wystąpienia; opowiadanie; argumenty; zakończenie czyli rekapitulacja. Tekst powinien zmieścić się w 15 – 20 zdaniach. Piszemy sprawozdanie z akcji pod Arsenałem „Cóż, należymy do narodu, którego losem jest strzelać do wroga z brylantów” Zastanów się nad problemem: czy poświęcenie życia, planów na przyszłość, młodości Rudego, Alka i Zośki było konieczne, sensowne, a może była to ofiara zbyt wielka w stosunku do rangi sprawy, w imię której została poniesiona? Jakie jest Twoje zdanie? Zbierz jak najwięcej argumentów, które poprą Twoje stanowisko. Napisz rozprawkę.
opowiadanie twórcze kamienie na szaniec